Hermiona |
Wysłany: Pią 12:11, 24 Sie 2007 Temat postu: Lekcja 3 - "Magiczne zwierzęta w ukryciu" |
|
Kłamstwem byłoby stwierdzenie, że od czsu wprowadzenia w życie Klauzuli 73 nigdy jej nie naruszono.
Starsi czytelnicy z Wielkiej Brytanii na pewno pamiętają incydent z Ilfracombe z 1932 roku, kiedy to samotny zielony smok walijski zapikował na plażę pełną opalających się mugoli. Nieszczęście udało się uniknąć dzięki odważnym działaniom rodziny czarodziejów spędzającej tam akurat wakacje (później odznaczonej Orderami Merlina Pierwszej Klasy), która rzuciła na mieszkańców Ilfracombe największą w tym stuleciu powódź zaklęć zapomnienia, o mały włos nie doprowadzając do katastrofy (Blenheim Stalk w swojej książce z 1972 roku pt. Mugole, którzy zauważyli, udowadnia, że niektórzy mieszkańcy Ilfracombe uniknęli masowego zmodyfikowania pamięci. ,, Po dziś dzień mugol o przezwisku Sprytny Majcher rozprawia w barach na południowym wybrzeżu o gadzinie, która przedziurawiła mu dmuchany materac")
Międzynarodowa Konfederacja Czarodzejów zmuszona była wielokrotnie karać grzywnami niektóre narody za łamanie Klauzuli 73. Najczęściej karane są Tybet i Szkocja. Mugole tak często widywali yeti, że Międzynarodowa Konfederacja Czarodziejów uznała za konieczne umieszczenie w Tybecie na stałe Międzynarodowych Sił Obrony. W Loch Ness zaś największa kelpia na świecie wciąż pozostaje na wolności i wygląda na to, że bardzo lubi przyciągać uwagę ludzi.
Jeśli nie liczyć tych niepowodzeń, możemy śmiało stwierdzić, że udało nam się odwalić kawał dobrej roboty. Nie ma wątpliwości, że przytłaczająca większość żyjących dziś mugoli nie wierzy w fantastyczne zwierzęta, których tak lękali się ich przodkowie. Nawet ci mugole, którzy zauważają odchody kudłonia albo ślady toksyczka - byłoby głupotą stwierdzić, że da się ukryć wszelkie ślady tych stworzeń - zadowalają się choćby najbardziej naciąganym niemagicznym wyjaśnieniem. Jeśli jakiś mugol jest na tyle nierozsądny, aby zwierzyć się innemu, że widział hipogryfa odlatującego na północm, zostaje zazwyczaj uznany za pijanego lub stukniętego. Chociaż może nam się to wydać niesprawiedliwe, mimo wszystko lepiej mieć opinię pijaka albo głupka niż być spalonym na stosie lub utopionym w pobliskim stawie.
Jak więc wspólnota czarodziejów ukrywa fantastyczne zwierzęta?
Na szczęście niektóre gatunki dają sobie świetnie radę same. Stworzenia takie jak Tebo, Demimozy i Nieśmiałki mają bardzo dobre sposoby kamuflażu, tak więc Ministerstwo Magii nie musi się nimi zajmować. Są też zwierzęta, które z powodu swojej mądrości lub nieśmiałości za wszelką cenę unikają kontaktów z mugolami: naprzykład jednorożce, lunaballe i centaury. Inne stworzenia zamieszkują tereny niedostępne dla mugoli - mam na myśli akromantulę, która mieszka głęboko w niezbadanych lasach Borneo, czy feniksa, gnieżdżącego się na szczytach gór niedostępnych bez użycia magii. Poza tym istnieją magiczne zwierzęta (jest ich zresztą najwięcej), zbyt małe, szybkie lub biegłe w podszywaniu się pod zwykłe zwierzęta, aby zwrócić uwagę mugoli - do tej kategorii należą chrobotki, żądlibąki i psidwaki.
Pozostaje jednak wiele magicznych zwierząt, które czy to z rozmysłem czy też mimowolnie dają się zobaczyć nawet mugolom i t właśnie one zapewniają sporo pracy Urzędowi Kontroli nad Magicznymi Stworzeniami. Ten departament, drugi co do wielkości w Ministerstwie Magii (Największym departamentem jest Departament Przestrzegania Prawa, któremu w pewnym stopniu podlega pozostałych sześć departamentów - może z wyjątkiem Departamentu Tajemnic.), zajmuje się na wielorakie sposoby licznymi potrzebami różnych gatunków zwierząt. |
|